środa, 3 czerwca 2015

Lubisz to!

Lubię być Mamą, tą, jedyną i wyjątkową, która wie, jak podmuchać potłuczone kolano, jak zrobić najlepszą na świecie zupę i pierogi. A nie, pierogi nie, bo Babcia robi najlepsze. I lubię słyszeć  rano, że mnie kocha, choć czasem też i nie lubi, ale kocha zdecydowanie częściej więc w sumie tak, jakby tego nie lubię nie było wcale, prawda?

Lubię też słyszeć- "ja nie wiem, jak Ty się nie denerwujesz", a no ja też nie wiem, ale działa!
Lubię być niezastąpiona, lubię też "Boooże, Monika, on chce, żebyś TY zawiązała mu buta".
Lubię być zmęczona wieczorem i mieć w nosie prasowanie i ciągle zadawać sobie pytanie: SKĄD, SKĄD Oni mają tyle siły?

Lubię pić zimną kawę, toż to prawie jak frappe teraz! I zupę zimną też, toż to prawie jak chłodnik, pieczarkowy co prawda, ale chłodnik. Lubię chusteczki nawilżane i to, że objadę nimi całe mieszkanie- pożyteczne to takie. Lubię podróże z nimi, bo wtedy mogę się wygadać za wszystkie czasy, co by czas szybciej minął. Ale nie mija.

Lubię moją niebieską koszulę zafarbowaną czerwoną malutką, niepozorną bluzeczką, lubię mówić "nie obchodzi mnie kto zaczął" i chować koperek do pudełka po lodach.




piątek, 31 stycznia 2014

Przy porannej kawie.

Pomyślałam dzisiaj przy porannej, szybkiej kawie, bo wyjątkowo Luka wstała dziś w okropnym humorze, o tym, jakby to było bez dzieci.  Bez kolek, wizyt u lekarza, bez śmiechów, wygłupów Kubu, bez wypraw z z bagażnikiem wypełnionym po brzegi, bo przecież 5 kompletów ubrań na zmiane może sie przydać, bo przecież może padać, może być burza, może być wichura, bo wózek drugi też może się przydać, ba, on z pewnością się przyda! Bez powtarzania: uważaj, nie rób, a zresztą rób, zejdź, bo spadniesz, dość na dziś oglądania telewizji, nie bądź taki uparty, a teraz zrób to sam. Jakby to było tak sami, tylko we dwoje, po 5 latach małżeństwa, w ciszy, w harmonii, w spokoju. Z wieczorami spędzonymi w teatrze, kinie, na romantycznej kolacji w szpilkach, w małej czarnej, w samochodzie bez lizaków przyklejonych do siedzeń, bez śladów mleka na szafce, bez dziur w ścianie, które zrobił rzekomo Loko, bez pomalowanej ściany niebieską kredką woskową, bo przecież maloweje! Bez Luki i Kubu i szybko doszłam do wniosku, że byloby nijak, że nie lubię czerni, że nie mam szpilek, że nienawidzę ciszy. Że kocham zapach lizaków, loveli, dzieci i pieluch. Że uwielbiam słyszeć tupot małych stópek, dziecięcego śmiechu, Pana eF śpiewającego: Była sobie żabka mała... Że wspaniale jest, gdy dostaję sms: Jak Julka i Kubuś? Kocham Cię. I, że gdyby nie "ich dwoje" to moje życie straciloby sens.